czwartek, 16 sierpnia 2012

#05.


Jasne promienie słońca przebijały się przez zasłony w pokoju brunetki. Jasność dawała się we znaki, oznajmiając, że to kolejny gorący dzień w Austin. Zaspana Ginny usiadła na łóżku i spojrzała na zegarek, wybiła dziesiąta. Zapominając o swoim wieczornym gościu, dziewczyna wzięła z szafy jeansowe szorty, na których był motyw USA, białą bokserkę oraz założyła swoje czarne Vansy.
Schodząc na dół, by zjeść śniadanie zauważyła, że Olivera już nie ma. Nawet posmutniała, bo przed te parę godzin przywiązała się do niego i co tu dużo kryć, spodobał jej się. Był inny niż reszta chłopców. Jego dojrzałość spodobała się Gin. Nie każdy mógł się nią wykazać.
Podeszła do pościelonego łóżka i zobaczyła na stoliczku kartkę. „Dziękuję Ci, że pozwoliłaś mi się zatrzymać na noc. Ten przegadany wieczór dał mi dużo do myślenia. Cieszę się, że mogłem Cię poznać. Oliver.”.
Nie zostawił żadnego numeru ani kontaktu do Siebie. Myślała, że On też poczuł silniejszą więź niż kilkugodzinna znajomość. Widocznie się pomyliła. Jednak miała przeczucie, że może jej dopisać szczęście i go znaleźć w centrum. Jednak jak miała go zacząć szukać, skoro Austin było ogromne. Przejście samego centrum zajęłoby jej dobre kilka godzin, a przecież Oli. Mógł w każdej chwili opuścić miasto.
Dziewczyna właśnie chwytała w rękę kanapkę by zjeść ją po drodze, gdy zadzwonił telefon.
-Jasna cholera!- krzyknęła sięgając po komórkę.- Halo?!- krzyknęła zniecierpliwiona.- Posłuchaj Agnes… dobrze, pójdziemy dzisiaj do galerii, oddzwonię wieczorem… co? Nie nic się nie stało, spieszę się. Później ci wszystko opowiem! Pa!- brunetka rozłączyła się i schowała telefon do torby, którą chwyciła. Szybko wybiegła z domu kierując się do swojego Audi A3 Cabriolet. Oszczędzała na samochód ponad pięć lat.
Po kilku sekundach dziewczyna jechała w stronę centrum. Złamała chyba wszystkie przepisy drogowe, a jeśli policja by ją złapała, mogłaby się pożegnać ze swoim samochodem.
Dochodziła jedenasta, a Ginny dojeżdżała do starówki. Miała nadzieję, że znajdzie tam swojego znajomego. To było dobre miejsce, by odpocząć. Większość spacerujących tu osób to były matki z wózkami, staruszkowie albo nastolatki jeżdżące na rowerach, rolkach czy deskorolkach. Znajdowały się tu kawiarnie i dwie pizzerie. Dziewczyna sądziła, że może chłopak zatrzymał się by cos zjeść i odpocząć. Jednak po kilkunastu minutach chodzenia w tą i z powrotem wsiadła do samochodu i pojechała w kolejne miejsce, tym razem były to dwie galerie. Jedna to Galaxy, a druga Island. Niestety ani w jednej, ani w drugiej Go nie było.
Brunetka nie miała pomysłu gdzie mógłby być, to były dwa miejsca w których raczej każdy przejazdem człowiek, powinien odwiedzić.
Zrezygnowana dziewczyna wsiadła do samochodu i wykręciła numer siostry.
-Hej Ag. To jak? O której masz ochotę iść do Galerii?
-A to zależy. Jesteś zajęta teraz? Bo mogę nawet i w tej chwili.
-Jasne. Jestem teraz pod Galaxy. Za dwadzieścia minut będę u Ciebie.
-Dzięki. To do zobaczenia. Pa!- kuzynka rozłączyła się, a po chwili Gin. Włączyła silnik oraz radio i ruszyła w stronę Agnes.
Dziewczyna mieszkała trzy uliczki dalej od domu Ginny. Na piechotę szło się dokładnie jakieś osiem minut. Często dziewczyny nocowały u Siebie. Zdarzało się, że jedna wpadała do drugiej nawet na cały tydzień. Naprawdę dziewczyny rozumiały się znakomicie.
Po dwudziestu minutach, brunetka była na miejscu. Wyszła z samochodu i podeszła do drzwi po czym zadzwoniła dzwonkiem.
-Cześć Ginny!- uśmiechnęła się Miranda, która otworzyła jej. – Wejdź. Agnes się jeszcze szykuje. Napijesz się czegoś? Wyglądasz jakbyś uciekała przed kimś.
-Tak, poproszę. Może być zwykła woda. Nie, nie. Przed nikim nie uciekałam. Po prostu się spieszyłam.- dziewczyna posłała delikatny uśmiech. Ciotka przyniosła jej szklankę lemoniady w tej samej chwili na dół zeszła Agnes.
-Czemu Mi nie powiedziałaś, że będziesz wcześniej pod Galaxy? Mogłam przecież podjechać skuterem.- Ag. Nie miała własnego prawa jazdy, nie ciągnęło ją do tego, jednak posiadała kartę motorowerową i do centrum dojeżdżała skuterem.
-Wszystko okej, musiałam sobie parę rzeczy przemyśleć, to żaden problem, naprawdę.- Brunetka odstawiła szklankę do zlewu po czym obydwie wyszły z domu, żegnając się zwykłym „Dowidzenia”.
-Na pewno wszystko dobrze? Nie wyglądasz najlepiej.
-Tak. Wszystko Ci opowiem w kawiarni.- odpowiedziała wymijająco i pojechały w stronę centrum.
Dziewczyny przegadały całą drogę. Uwielbiały przebywać sam na sam, to właśnie wtedy przychodziły im do głowy najróżniejsze pomysły i tylko one wiedziały z czego się śmieją. Nie potrzebowały żadnych słów. Spojrzały na siebie odpowiednio i obydwie wybuchały śmiechem. Czasami żałowały, że nie są siostrami rodzonymi, ale bycie kuzynkami jak najbardziej im odpowiadało.
-Jesteśmy.- Gin. Razem z Agnes wyszły z auta i skierowały się do galerii.
-Posłuchaj, widziałam tutaj genialną bluzę. Mówię Ci. Pasowałby do Ciebie, a dla mnie znalazłam niesamowite buty!- Ag. wyszczerzyła rządek swoich zębów i ruszyły do sklepów.
-Dzisiaj musze być w pracy na szesnastą. Musze zastąpić Jannette.
-Okej, mamy jeszcze trzy godziny. Stąd do Lemonade jest kilka minut drogi. Ty pojedziesz do pracy, a ja autobusem do domu. Okej? A teraz chodź. Wczoraj zostały tylko dwie sztuki tej bluzy!- Dwudziesto dwu latka, pociągnęła swoja kuzynkę za nadgarstek i obie ruszyły do Prima Moda.

-Rzeczywiście. Świetna bluza.- Ginny rozweseliła się i przyłożyła ciuch do siebie. Była to szara bluza z napisem „Keep Calm and Carry On.- Biorę ją.- Wzięła w rękę wieszak, przeszukując kolejne ubrania.- Spójrz jaka słodka bluzka z Garfieldem… Dobra, nic więcej nie biorę. To wszystko.- dziewczyna skierowała się do kasy.
- Podobają Ci się te buty?- Ags. Pokazała dziewczynie błękitne buty na koturnie. Gins. Tylko pokiwała głową i zapłaciła za swoje zakupy. – Więc je biorę. Poczekaj na mnie.
-Ty zapłać, a ja zajmę nam stolik w Ice Coffe.- Dwudziesto jedno latka wyszła ze sklepu i udała się do kawiarni, która znajdowała się naprzeciwko.
Uwielbiały to miejsce, nie dość, że mieli tam piękny wystrój, podłoga z marmuru, ściany z kamienia, stoliki dwu lub cztero osobowe i beżowe fotele. Pomimo takiego klimatu, napoje były tu naprawdę tanie. Za mrożoną kawę płaciło się osiem dolarów.
Po chwili do stolika doszła Agnes.
-Jaką chcesz? Bo ja oczywiście kawę mrożoną z polewą karmelową. A ty?- dziewczyna spojrzała na kuzynkę.
- Cappucino.- odpowiedziała Ags.- Pójdę zamówić.
Gdy dziewczyna poszła, Ginny zaczęła rozmyślać o Olivierze. Wciąż nie mogła sobie wybaczyć, że pozwoliła mu odejść tak po prostu. Nie prosiła o żaden numer, żałowała. Ucieszyłaby się, gdyby On tu teraz był. Był wspaniałym rozmówcą jak i słuchaczem.
-Proszę. Twoja kawa. A teraz mów co się stało.- Agnes usiadła i spojrzała w oczy Gin. Dziewczyna tego nienawidziła, bo w takiej sytuacji, nie dałaby jej spokoju.
Gins. Spojrzała w stronę kuzynki i ciężko westchnęła. Opowiedziała jej wszystko ze szczegółami. Miała taką nadzieję, że doradzi jej co ma robić. Przecież zawsze mogła na nią liczyć, więc nie widziała powodu, by teraz miałaby się na niej zawieść. Gdy Agnes miała jakiś problem, Ginny robiła wszystko by jej pomóc. Jeśli zerwał z nią jakiś chłopak, wyzywała go od najgorszych, a następnie chodziły na lody czy na zakupy. Gin. Zawsze radziła sobie sama. Nie lubiła się żalić, chociaż bywały takie dni, że nie mogła już wytrzymać i to wtedy wylewała na ramieniu Agnes wszystkie swoje łzy.
-No cóż…- westchnęła Ags.- Chyba już nic nie zrobisz. Chyba, że chcesz lecieć do Houston i wywieszać na słupach czy latarniach ogłoszenia, że poszukujesz Oliviera Gonzaleza. Chociaż wiesz, zanim byś tam doleciała… - westchnęła. – Wiesz co, jest już piętnasta. O której kończysz pracę?
-Ja jestem dzisiaj tylko na zastępstwo, do osiemnastej.
-Daj mi swoje klucze.- To był bardziej jak rozkaz, ale starszej siostry trzeba się słuchać.- Przyjadę dzisiaj do ciebie na ten cały tydzień, dawno się nie widziałyśmy, czas najwyższy to nadrobić. Jutro idę do pracy na dziewiątą, a wracam o czternastej, więc porozmawiamy dzisiaj wieczorem, jutro… i przez cały tydzień.- Agnes pracowała w księgarni, lubiła tą pracę. Nie dość, że mało ludzi przychodziło, to dobrze płacili. Podobało jej się tam.
-Mhm, nie ma sprawy.- Ginny wręczyła kuzynce klucze.- Tylko przyjdź, bo mam przy sobie tylko jedną parę.- zaśmiała się i wyszły z lokalu.- Chodź podwiozę Cię do metro. Mam jeszcze czas.- Dziewczyny szły ze swoimi zakupami, wolnym krokiem. Gdy doszły na parking obydwie wsiadły do auta i pojechały w stronę metro. Było to niecałe pięć minut stąd, chyba, że były korki, to jechało się dobre dziesięć minut. Jednak o tej godzinie nie było większych korków, więc dziewczyny dojechały na miejsce bardzo szybko.
-Będę dzisiaj u Ciebie około osiemnastej, zrobię nam kolację i pogadamy.
-Okej, wielkie dzięki.- Dziewczyny ucałowały się w policzek i każda poszła w swoją stronę.

Gdy Ginny dojechała na miejsce, ustała na parkingu przeznaczony dla pracowników. Zaparkowała tam i weszła do lokalu tylnym wejściem, specjalnym dla pracowników.
-Jestem.- oznajmiła, wchodząc do kuchni i zakładając swój fartuch, z wyszytym jej imieniem.- Gdzie Jannette?- zapytała swojego kolegę, kucharza, Sebastiana.
- Powinna być przy barze.- Gin. Weszła do baru, gdzie ujrzała dużo klientów.
-Hej, Jannette. Już jestem. Więc jak chcesz to możesz wyjść wcześniej.
-Kurcze, wielkie dzięki!- koleżanka ucałowała dziewczynę w policzki i wybiegła z lokalu.
-No cóż, to tylko dwie godziny. Dam radę.- wyszeptała.
Szczerze, dziewczyna nie lubiła tej pracy. Był to wystawny klub. Drinki drogie, tańce go go, alfonsi. Bardziej przypominało to agencję towarzyską. Oczywiście zdarzali się i tacy, którzy przychodzili by się napić piwa i porozmawiać z kelnerką. Były do tego przyzwyczajone. Jednak byli tu tacy, którzy przychodzili, płacili za drinka i od razu proponowali kelnerce seks. Takich się zazwyczaj wyrzucało od razu, ale jeśli był to jakiś znajomy szefa czy ochroniarza, trzeba było się chować przed nimi.

-Ginny. Mogłabyś zanieść tą tacę do stolika pod oknem? Grupka chłopaków, poznasz ich, ciągle się drą, śmieją…- westchnęła Rosalia. Nie miała najmniejszej ochoty tam iść, ale praca to praca. Chwyciła tacę z kuflami piwa i skierowała się w stronę stolika.
-No, no. Ładne mają tu dziewczyny.- zarechotał jeden.- Co tam niuńka. Nie masz dość tej pracy? – zapytał. Właśnie miała odejść, gdy ten złapał ją mocno za nadgarstek. Syknęła z bolu.
-Zostaw mnie.- wyszeptała, nie miała siły się bronić. Był zbyt ogromny.
-Co tam szepczesz? Chcesz więcej?- Chłopak pociągnął ją do siebie, tak, że zgięła się w pół, a chłopak z na przeciwka klepnął ją w tyłek. To żadna nowość dla Ginny.
-Zostawcie mnie. – krzyknęła głośniej, kopiąc jednego po nodze.
-Zostaw ją!- zza pleców Ginny wydobył się głos.- Powiedziałem zostaw.
-A ty co? Obstawa?- Cała grupka zaczęła się śmiać, jakby opowiedział żart stulecia. Nieznajomy chłopak chwycił osiłka za rękę, którą tak wykręcił, że aż zapiszczał z bólu jak mała dziewczynka.-Chodź. –Złapał dziewczynę za rękę i wyszedł z nią za drzwi. Wciąż nie wiedziała kim jest jej wybawiciel. Dopiero, gdy wyszli na zewnątrz spojrzała na niego swoimi zapłakanymi oczami. To był ten z nielicznych momentów, gdy Ginny została upokorzona.- Jesteś cała?- chłopak zapytał, jednak ta tylko usiadła na ławce i patrzyła w ziemię.- Gins.- wyszeptał jej imię, jednak nie zareagowała. Nie potrafiła.
~~
Piąty rozdział gotowy. Chyba taka długość starczy? Dwie i jedna trzecia strony. Mam w wordzie już dwadzieścia sześć i pół strony, a tu jest już dziewiąta. W takim tempie to zaraz nie będę miała co wstawiać :c. No cóż, a co do bloga mogę wam powiedzieć, że mniej więcej #12. lub #13. rozdziale przeżyjecie szok : 3. No cóż... czekajcie i dziękuję za miłe komentarze ♥.

11 komentarzy:

  1. Super blog.!
    Trzymaj tak dalej.;D
    [http://my-photogrphyy.blogspot.com/2012/08/d.html?showComment=1345119721545#c6115535964968039624]

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej:)
    Dostałam małego oczopląsu, bo czytałam wszystko na raz.
    Wiesz co? Podoba mi się tutaj:) I naprawdę szkoda, że masz tak mało komentarzy, bo historia jest ciekawa i chyba coraz bardziej się rozkręca. Ja będę tu zaglądać, masz to jak w banku.
    I jest mi szkoda Ginny, że miała takie ciężkie, nastoletnie życie. Mam nadzieję, że znajdzie szczęście.
    Życzę Ci dużo weny i powodzenia w prowadzeniu tego bloga;)
    A tak przy okazji, skąd wzięłaś taką nazwę? Dość nietypowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera, strasznie dziękuję za ten komentarz :3. Cieszę się, że Ci się podoba :). Nie wiem czemu mało komentarzy, mimo że ogłaszam się, reklamuję, jeden czy dwa komentarze wpadną :). Co do adresu, szukałam odpowiednich słów do adresu, ale nic mi nie przychodziło do głowy i tak złączyłam zwykłe słowa ze sobą :). Sądzę, że jak się reklamuję to nie zdradzam adresem o czym jest ten blog i ludzie chętniej wchodzą na niego :). Jeszcze raz strasznie Ci dziękuję ♥.

      Usuń
  3. http://ladna-to-ty-jestes.blogspot.com/ zapraszam dodaj się do obserwatorów i poleć mojego bloga u cb a ja twojego u mnie ok ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa historia, na pewno będę zaglądać tu jeszcze nie raz :)

    Pozdrawiam serdecznie.
    Mam nadzieje,ze wpadniesz tez do mnie:
    http://iftheworldwouldend.blogspot.com/

    Paula :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fanie piszesz, masz dobry styl pisania, a przynajmniej mi się podoba :) Zaczęłam czytać trochę nietypowo - bo od rozdziału 5 :) ale gdy tylko znajdę czas (też pracuje nad swoją książką) przeczytam całość i będę wpadać tu częściej :)
    Pozdrawiam,
    Heiress of Magic czyli Lina z http://heiressofmagic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. łał, świetne.
    z chęcią będę tu wpadać c:
    zapraszam: http://whisperinmyearsymphonies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się ten blog :D Czekam na kolejny rozdział i oczywiście: obserwuję. Dodaję też do linków :)

    Pozdrawiam

    [www.huncwoci-i-lily-evans.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. super świetne :D blog mi sie bardzo podoba ♥
    zapraszam do mnie:
    http://one-direction-image-opowiadanka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. haah :D
    chyba się zakocham w Twoim opowiadaniu.
    coraz bardziej mi się podoba. i co jak co .. ale cholernie wciąga.
    gratuluję talentu i życzę dużo weny :->


    Nan :*

    OdpowiedzUsuń
  10. może innym się podoba ta notka, ale dla mnie jest niezrozumiała

    OdpowiedzUsuń