piątek, 3 sierpnia 2012

#03.


Widząc kolejne krople deszczu, które spływały po szybie okna, usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiła się, bo nikogo się nie spodziewała. Podniosła się z parapetu i podeszła do judasza. Uśmiechnęła się szeroko. Otworzyła drzwi i od razu przywitała swojego przyjaciela Lucasa.
-Co Ty tu robisz?- zapytała wpuszczając przemoczonego przyjaciela do środka.
-Czujesz to? Byłem w mieście. Powiedziałem rodzicom, że będę za dwie-trzy godziny, mówili, że nigdzie nie jadą. Ja wracam do domu, a drzwi zamknięte. Kluczy nie brałem, bo skoro mieli być w domu…– Chłopak westchnął ciężko, zdjął buty i wszedł do salonu.-Miałabyś może jakieś ciuchy dla mnie? Bo zaraz się przeziębię, a nie mogę.
Taki właśnie był Lucas. Bezpośredni, ale zawsze pomocny i kochany. Gdyby się z nim nie przyjaźniła, powiedziałaby, że mogłaby się w nim zakochać. Wysoki blondyn o niebieskich oczach, dwudziesto dwu latek. Był właśnie jednym z mieszkańców Golden District. Był pierwszym mieszkańcem z którym się poznała. Jego dom wyglądał jak z bajki. Brama wejściowa była z kamienia, ogród cały w kwiatach, a za domem basen. Ten dom był z dziesięć razy większy od jej. Czego się spodziewać po ojcu, który jest właścicielem firmy na skalę światową oraz po matce, która pracuje jako dziennikarka. Żyć nie umierać. Lucas znał jej historię, ale jako jedyny nie powiedział „Współczuję. Nie chciałbym mieć takich rodziców” Tylko po prostu ją przytulił. Właśnie tego potrzebowała najbardziej, a z dnia na dzień stawali się sobie bliżsi.
-Chodź ze mną.- Dziewczyna udała się w stronę swojej garderoby z nadzieją, że znajdzie tam jakąś odzież męską. Przecież były chłopak Ginny, Tomy wprowadził się do niej miesiąc po tym, gdy zaczęli ze sobą chodzić. Okazało się, że nie mogą wytrzymać ze sobą dłużej niż godzinę. Zresztą, był egoistą oraz chamem. Na „pożegnanie” zostawił jej dwie bluzki i spodnie, by miała jakąś pamiątkę po nim. Zaśmiała mu się w twarz, ale ubrań nie wyrzuciła, ponieważ mogły się przydać. – Powinno być dobre. Jeśli nosisz rozmiar XL- zaśmiała się i rzuciła w niego bluzką. Chłopak wykazał się refleksem i złapał ciuch. Ginny weszła do salonu, gdzie usiadła na bujanym krześle. Chwilę później podszedł do niej Lucas.
-Poproszę coś do picia.- chłopak nachylił się nad przyjaciółką, był tak blisko, że dziewczyna mogła zauważyć każde jego niedoskonałości, a było ich niewiele. Brunetka stuknęła swoim czołem o jego i wstała, następnie skierowała się do kuchni.
-Powiedz… dlaczego nie masz dziewczyny? – spytała, sięgając z lodówki butelkę napoju gazowanego.- Urodę masz całkiem, całkiem… więc nie sądzę, że nie masz powodzenia.- podając mu picie, usiadła tym razem na włochatej pufie.
-Widzisz… Te, które chcą ze mną być, to zazwyczaj puste, wytapetowane lalunie.- chłopak westchnął i usiadł naprzeciwko niej.- A jak już się trafi taka niby idealna, to dowiaduje się, że jestem nie wyobrażalnie bogaty i próbuje być jeszcze milsza niż wcześniej. Czyli po prostu leci na kasę. Mało jest takich jak Ty…
-Jak ja powiadasz… -dziewczyna uniosła kącik ust ku górze, zerkając nieśmiało na niego. Na zegarze wybiła dwudziesta pierwsza.- Sądzisz, że Twoi rodzice już są?- spytała patrząc na zegar.
- Taak, masz rację. Chyba już pójdę…- chłopak wstał i sącząc napój udał się do hallu.- Dobranoc.
- Posłuchaj Mnie. Nie jesteśmy już dziećmi, prawda? Powinieneś zrozumieć, że nie chcę na razie się wplątywać się w jakiś związek. Mam dość jak na razie. – uśmiechnęła się lekko, idąc za nim.- Jeśli będę gotowa, dowiesz się o tym pierwszy. – Dziewczyna mocno przytuliła chłopaka.- Dobranoc.- po chwili zamknęła za nim drzwi.
Uwielbiała tego chłopaka. Znała go niemal od początku swojej przeprowadzki. Byli przyjaciółmi, jednak wiedziała, że Lucas czuje do niej coś więcej. Przyznał się, ale Ginny była wtedy w związku z Tomym. Luca traktowała jak brata, zawsze mogła przyjść do niego, wyżalić się, a nawet doradzić we wszystkich sprawach. Chłopak był jedynym chłopakiem w rodzeństwie i był najstarszy. Miał dwie siostry. Pierwsza Madelaine trzynastoletnia brunetka, miała włosy do kolan, zadbane, jakby co dziennie chodziła do fryzjera. Druga Jeniffer dwudziesto jedno letnia brunetka. W prawdzie w tamtym roku się wyprowadziła, ale odwiedza rodzinę tak często jak może.
Ginny chwilę po odejściu Lucasa wstąpiła do kuchni by zrobić sobie kakao, nie zapowiadało się by dziewczyna poszła spać przed dwunastą. Bo przygotowaniu napoju, usiadła ponownie na parapecie, przyglądając się w ciszy kroplom deszczu. Uwielbiała takie wieczory, wtedy zawsze powracały wspomnienia. Właśnie wtedy sięgała po stary album ze zdjęciami, który zabrała z domu. To dziwne, bo rodzice nie odezwali się do niej ani razu od czasu, gdy tu przybyła. Myślała, że zainteresują się nią przynajmniej wtedy, ale przecież ona sama się do nich nie odezwała.
Z rozmyśleń wyrwał ją dzwonek do drzwi. Był to pewnie Lucas, zapomniał telefonu jak mu się często zdarza, jednak na stole niczego takiego nie zauważyła. Brunetka położyła napój na stole i podeszła do drzwi. Przed wejściem stał nieznajomy. Wysoki brunet z roztrzepanymi włosami na głowie o brązowych oczach. Zdziwiła się. Nigdy go nie widziała na oczy.
~~
Tak, wiem. Piszę krótkie notki, ale to dlatego, ponieważ mam dopiero dwanaście stron w Wordzie i chcę pisać z wyprzedzeniem. Gdy napisze około dwadzieścia stron, postaram się wstawiać dłuższe. I dziękuję za mile komentarze ;3.

3 komentarze:

  1. świetne :D zapraszam do mnie - http://patuliaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. lady in trouble6 sierpnia 2012 12:07

    Wyznam prawdę. Wciągnęło mnie. Ehh... Szkoda mi trochę Lucasa.. zakochany bez wzajemności... ok. Mam nadzieję że jakoś to będzie, prawda ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. em, hej :D
    mnie również wciągnęło Twoje opowiadanie.
    podoba mi się w nim to, że wszystko co jest w nim zawarte nie skupia się wyłącznie na " miłości ". dziewczyny pisząc opowiadania przeważnie kładą największy nacisk na tej słynnej części. a ja czytając 'książki' czy opowiadania, lubię wyłapywać jakiś ciekawych fragmentów i tajemniczych wątków.
    tak, hm. :D
    jest Okey.
    i biorę się za kolejny rozdział.
    mam nadzieję, że jest równie dobry jak i ten ;-)

    Nan :>

    OdpowiedzUsuń