Widząc
kolejne krople deszczu, które spływały po szybie okna, usłyszała dzwonek do
drzwi. Zdziwiła się, bo nikogo się nie spodziewała. Podniosła się z parapetu i
podeszła do judasza. Uśmiechnęła się szeroko. Otworzyła drzwi i od razu
przywitała swojego przyjaciela Lucasa.
-Co Ty tu
robisz?- zapytała wpuszczając przemoczonego przyjaciela do środka.
-Czujesz
to? Byłem w mieście. Powiedziałem rodzicom, że będę za dwie-trzy godziny, mówili,
że nigdzie nie jadą. Ja wracam do domu, a drzwi zamknięte. Kluczy nie brałem,
bo skoro mieli być w domu…– Chłopak westchnął ciężko, zdjął buty i wszedł do
salonu.-Miałabyś może jakieś ciuchy dla mnie? Bo zaraz się przeziębię, a nie
mogę.
Taki
właśnie był Lucas. Bezpośredni, ale zawsze pomocny i kochany. Gdyby się z nim
nie przyjaźniła, powiedziałaby, że mogłaby się w nim zakochać. Wysoki blondyn o
niebieskich oczach, dwudziesto dwu latek. Był właśnie jednym z mieszkańców
Golden District. Był pierwszym mieszkańcem z którym się poznała. Jego dom
wyglądał jak z bajki. Brama wejściowa była z kamienia, ogród cały w kwiatach, a
za domem basen. Ten dom był z dziesięć razy większy od jej. Czego się
spodziewać po ojcu, który jest właścicielem firmy na skalę światową oraz po
matce, która pracuje jako dziennikarka. Żyć nie umierać. Lucas znał jej
historię, ale jako jedyny nie powiedział „Współczuję.
Nie chciałbym mieć takich rodziców” Tylko po prostu ją przytulił. Właśnie
tego potrzebowała najbardziej, a z dnia na dzień stawali się sobie bliżsi.
-Chodź ze
mną.- Dziewczyna udała się w stronę swojej garderoby z nadzieją, że znajdzie
tam jakąś odzież męską. Przecież były chłopak Ginny, Tomy wprowadził się do
niej miesiąc po tym, gdy zaczęli ze sobą chodzić. Okazało się, że nie mogą
wytrzymać ze sobą dłużej niż godzinę. Zresztą, był egoistą oraz chamem. Na
„pożegnanie” zostawił jej dwie bluzki i spodnie, by miała jakąś pamiątkę po
nim. Zaśmiała mu się w twarz, ale ubrań nie wyrzuciła, ponieważ mogły się przydać.
– Powinno być dobre. Jeśli nosisz rozmiar XL- zaśmiała się i rzuciła w niego
bluzką. Chłopak wykazał się refleksem i złapał ciuch. Ginny weszła do salonu,
gdzie usiadła na bujanym krześle. Chwilę później podszedł do niej Lucas.
-Poproszę
coś do picia.- chłopak nachylił się nad przyjaciółką, był tak blisko, że
dziewczyna mogła zauważyć każde jego niedoskonałości, a było ich niewiele.
Brunetka stuknęła swoim czołem o jego i wstała, następnie skierowała się do
kuchni.
-Powiedz…
dlaczego nie masz dziewczyny? – spytała, sięgając z lodówki butelkę napoju
gazowanego.- Urodę masz całkiem, całkiem… więc nie sądzę, że nie masz
powodzenia.- podając mu picie, usiadła tym razem na włochatej pufie.
-Widzisz…
Te, które chcą ze mną być, to zazwyczaj puste, wytapetowane lalunie.- chłopak
westchnął i usiadł naprzeciwko niej.- A jak już się trafi taka niby idealna, to
dowiaduje się, że jestem nie wyobrażalnie bogaty i próbuje być jeszcze milsza
niż wcześniej. Czyli po prostu leci na kasę. Mało jest takich jak Ty…
-Jak ja powiadasz…
-dziewczyna uniosła kącik ust ku górze, zerkając nieśmiało na niego. Na zegarze
wybiła dwudziesta pierwsza.- Sądzisz, że Twoi rodzice już są?- spytała patrząc
na zegar.
- Taak,
masz rację. Chyba już pójdę…- chłopak wstał i sącząc napój udał się do hallu.-
Dobranoc.
-
Posłuchaj Mnie. Nie jesteśmy już dziećmi, prawda? Powinieneś zrozumieć, że nie
chcę na razie się wplątywać się w jakiś związek. Mam dość jak na razie. –
uśmiechnęła się lekko, idąc za nim.- Jeśli będę gotowa, dowiesz się o tym
pierwszy. – Dziewczyna mocno przytuliła chłopaka.- Dobranoc.- po chwili
zamknęła za nim drzwi.
Uwielbiała
tego chłopaka. Znała go niemal od początku swojej przeprowadzki. Byli
przyjaciółmi, jednak wiedziała, że Lucas czuje do niej coś więcej. Przyznał
się, ale Ginny była wtedy w związku z Tomym. Luca traktowała jak brata, zawsze
mogła przyjść do niego, wyżalić się, a nawet doradzić we wszystkich sprawach.
Chłopak był jedynym chłopakiem w rodzeństwie i był najstarszy. Miał dwie
siostry. Pierwsza Madelaine trzynastoletnia brunetka, miała włosy do kolan,
zadbane, jakby co dziennie chodziła do fryzjera. Druga Jeniffer dwudziesto
jedno letnia brunetka. W prawdzie w tamtym roku się wyprowadziła, ale odwiedza
rodzinę tak często jak może.
Ginny
chwilę po odejściu Lucasa wstąpiła do kuchni by zrobić sobie kakao, nie
zapowiadało się by dziewczyna poszła spać przed dwunastą. Bo przygotowaniu
napoju, usiadła ponownie na parapecie, przyglądając się w ciszy kroplom
deszczu. Uwielbiała takie wieczory, wtedy zawsze powracały wspomnienia. Właśnie
wtedy sięgała po stary album ze zdjęciami, który zabrała z domu. To dziwne, bo
rodzice nie odezwali się do niej ani razu od czasu, gdy tu przybyła. Myślała,
że zainteresują się nią przynajmniej wtedy, ale przecież ona sama się do nich
nie odezwała.
Z
rozmyśleń wyrwał ją dzwonek do drzwi. Był to pewnie Lucas, zapomniał telefonu
jak mu się często zdarza, jednak na stole niczego takiego nie zauważyła.
Brunetka położyła napój na stole i podeszła do drzwi. Przed wejściem stał
nieznajomy. Wysoki brunet z roztrzepanymi włosami na głowie o brązowych oczach.
Zdziwiła się. Nigdy go nie widziała na oczy.
~~
Tak, wiem. Piszę krótkie notki, ale to dlatego, ponieważ mam dopiero dwanaście stron w Wordzie i chcę pisać z wyprzedzeniem. Gdy napisze około dwadzieścia stron, postaram się wstawiać dłuższe. I dziękuję za mile komentarze ;3.
świetne :D zapraszam do mnie - http://patuliaaa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWyznam prawdę. Wciągnęło mnie. Ehh... Szkoda mi trochę Lucasa.. zakochany bez wzajemności... ok. Mam nadzieję że jakoś to będzie, prawda ;D
OdpowiedzUsuńem, hej :D
OdpowiedzUsuńmnie również wciągnęło Twoje opowiadanie.
podoba mi się w nim to, że wszystko co jest w nim zawarte nie skupia się wyłącznie na " miłości ". dziewczyny pisząc opowiadania przeważnie kładą największy nacisk na tej słynnej części. a ja czytając 'książki' czy opowiadania, lubię wyłapywać jakiś ciekawych fragmentów i tajemniczych wątków.
tak, hm. :D
jest Okey.
i biorę się za kolejny rozdział.
mam nadzieję, że jest równie dobry jak i ten ;-)
Nan :>