poniedziałek, 23 lipca 2012

#02.


Kiedy Ginny wylądowała w Austin, przez kilka godzin włóczyła się po mieście, nie wiedząc gdzie się znajduje. Przecież nigdy nie była aż tak daleko. Jedynie w wieku trzynastu lat, na kolonii, za którą zapłaciła ciocia Miranda, wtedy jeszcze Monika. Pojechała wtedy z klasą do Szwecji. Pierwsza jej wycieczka, bo przecież rodzice nie mogli jej zapewnić takich „luksusów”. To właśnie tam Ginny poznała swojego pierwszego chłopaka i to tam pierwszy raz się z nim pocałowała. Był to Mikołaj. Przyjechał do tego samego ośrodka z klasą, jednak on był z Poznania. Zbyt duża odległość pomiędzy miastami. Poznali się na ognisku, które zorganizowali nauczyciele drugiego dnia wycieczki. Ginny siedziała sama na ławce za resztą wycieczki. Mikołaj podszedł do niej, jakby nigdy nic i zagadał do niej. Nie spodziewała się tego, przecież żaden z chłopców nie podszedł do niej z własnej woli. Była tylko szarą myszką.
Chłopak podszedł do niej, przedstawił się, usiadł obok i tak zaczęła się ich znajomość. Nie wymienili się nawet numerem telefonu. Piątego dnia pocałował ją. Dzień wcześniej pokłócili się, już nawet nie pamięta o co. Wszedł do jej pokoju, zaczęła krzyczeć, więc on, by zamknąć jej buzię, pocałował ją. Po wycieczce ich drogi się rozeszły, jednak Ginny zapamiętała to i bardzo miło wspomina Mikołaja.
Dziewczyna chodziła jeszcze po mieście kilka godzin, nie wiedząc co robić. Wyjęła wtedy z torby kartkę, która wysłała jej Agnes na Boże Narodzenie. Właśnie wtedy rodzina podała jej nowy adres zamieszkania, ale co z tego skoro nie znała tu ulic. Jednak korzystając ze znajomości angielskiego podpytała przechodniów i o dwudziestej była już na miejscu. Dom nie wyróżniał się od innych. Brązowe cegły, niski budynek oraz białe płyty prowadzące od drzwi do ulicy. Tak samo jak sobie wyobrażała domy w Ameryce. Brunetka stała tak przed tym domem jeszcze z pięć minut zastanawiając się czy zapukać. W mieszkaniu paliło się światło, więc któryś z domowników musiał być w domu. Wzięła głęboki oddech i zadzwoniła dzwonkiem. Odczekała kilka sekund, a chwilę później drzwi otworzyła Miranda.
-Dzień dobry.- uśmiechnęła się na widok cioci.
-Lena?
-Tak to ja. Zaczynam nowe życie, ciociu. –wyszczerzyła rządek swoich białych zębów. Miranda zaprosiła dziewczynę do środka by opowiedziała jej co ją tu sprowadza.
Po tym jak wyżaliła się ciotce, doszły razem do wniosku, że lepiej będzie jak zostanie tu przez pewien czas.
-A gdzie babcia?- brunetka spojrzała w stronę salonu, szukając wzrokiem Sary. Ciotka westchnęła ciężko i blado się uśmiechnęła.
-Babcia nie żyje. Zmarła dwa tygodnie temu.- Miranda wytarła ręce o ścierkę, podążając za siostrzenicą.- Pogrzeb odbył się tydzień temu. Wiem, że powinnam Cię o tym poinformować, ale uwierz mi, nie miałam czasu. Znaczy… miałam zamiar do Ciebie dzisiaj zadzwonić i powiedzieć Ci jeszcze o jednej rzeczy.- zakłopotana patrzyła ciągle w okno. Zapadła cisza.
-Tak?- wyszeptała Lena.
-Babcia… zanim tu przylecieliśmy, zakupiła dom. Jest już spłacony. Od kilkunastu lat oszczędzała i zanim zmarła, zapłaciła za niego w całości. On jest postawiony w najdroższej dzielnicy, ale jest skromny. Więc… kilka dni przed śmiercią, zapisała testament…. Przepisała Ci go.- ciotka wreszcie spojrzała na Lenę, jednak ta tak głośno przełknęła ślinę, że Miranda przegryzła dolną wargę.
-Ale jak? Przecież nie zasłużyłam. Przez te cztery lata nawet się do niej nie odezwałam. –w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. –Nie mogę, zrozum, ciociu- ostatnie słowo tak cicho wyszeptała, że ledwo ją usłyszała.
-Opiekowałaś się nią w Polsce. Chciała się jakoś odwdzięczyć.
-Ale dlaczego wykupiła go tutaj? Nie mówiłam nic, że tu przylecę.- w głosie dziewczyny można było wyczuć przerażenie.
-Po prostu nie miała by go jak spłacać. Jeśli byś tu nie przyleciała, zadzwoniłabym do Ciebie, postanowiłabyś co z tym zrobić czy sprzedać, a gdyby ktoś go kupił, przelałabym Ci na konto pieniądze i wykupiłabyś sobie coś w Gdańsku.- Po raz kolejny w pokoju zapanowała cisza, jednak przerwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Obydwie spojrzały na hall.- To pewnie Agnes z Robertem. –Kobieta wstała z fotela i uśmiechnęła się. –Jutro o tym porozmawiamy.
-Jesteśmy! – Robert wykrzyknął z końca hallu. Lena schowała się wtedy za ścianą, by nikt jej tu nie zobaczył. – Miranda, mogłabyś mi pomóc? Agnes też nie może już więcej udźwignąć.- cała rodzina zaczęła się śmiać. To właśnie wtedy Lena zrozumiała czego rodzice oprócz pieniędzy nie mogli jej zapewnić. Ciepła rodzinnego. Zawsze jej tego brakowało. Z zazdrością patrzyła na wujostwo.
-Macie niespodziankę w salonie.
Mimo tego, że Lena była uwielbiana przez swoją rodzinę, bała się tego spotkania. Ostatni raz widziała ich dwa lata temu, gdy przylecieli na wakacje do Polski. Zastanawiała się czy bardzo się zmienili. Jednak nie miała dużo czasu na rozmyślenia. A właściwie nie miała go już wcale. Rodzina Smith weszła do salonu.
- Lena!- po całym domu rozbiegł się głos Ag. – Mój Boże! Co Ty tu robisz? –na jej twarzy widniał wielki uśmiech.
-Przyleciałam.- Lena odwzajemniła się bladym uśmiechem.- Zaczynam żyć na nowo.
-Cześć, Lenka. Ale wyrosłaś przez te dwa lata.- Wuj przytulił swoją siostrzenicę bardzo mocno.
Po kolejnym opowiadaniu tego samego, czuła się już pewniej.
Następnego dnia, Lena pojechała z Ciotką i Agnes na cmentarz. Chciała tak się przynajmniej odwdzięczyć babci za to co dla niej zrobiła. Nie mogła nic więcej zrobić, było za późno. Następnie wybrały się w trójkę do urzędu. By zmienić Leni imię i nazwisko. Chciała zapomnieć o przeszłości. Chciała zacząć od nowa, mieć czystą kartę. I właśnie tak z Leny Wiśniewskiej z Gdańska stała się Ginny Rodriguez z Austin.
Ginny oczywiście zgodziła się na przyjęcie domu. Jednak zanim się wprowadziła, musiała czekać cztery miesiące na różne decyzje z urzędu. Było to uciążliwe, ale opłacało się. 
~~
Macie już całe wspomnienia : ). Myślałam, że podzielę to na trzy rozdziały, ale widzę, że nie wiecie o co chodzi, więc macie całość i sądzę, że wszystko się już wyjaśni : >.
czikita_

czwartek, 19 lipca 2012

#01.


 Tego dnia ciemne chmury zasłoniły słońce, które jeszcze wczoraj wywoływało na termometrach ponad trzydzieści pięć stopni Celsjusza. Jak na Austin to wysoka temperatura. Przecież w Teksasie klimat graniczy z trzydziestoma stopniami. Mieszkańców ucieszyła wiadomość, że po kilku tygodniowych upałach nastąpiły chmury burzowe i przyjemny wiatr, mieli także nadzieję, że z nieba spadnie deszcz, który podleje ich ogrody przy domach.
Gold District, bo tak nazywała się najbogatsza dzielnica w Austin, która znajdowała się na obrzeżach miasta, liczyła najwięcej domków jednorodzinnych z bogato ozdobionymi ogrodami. Zamieszkiwali tu najbogatsi mieszkańcy Austin, między innymi biznesmeni, modelki albo właściciele dużych firm.
Na końcu ulicy znajdował się najmniejszy z domów. Najskromniejszy z nich wszystkich. Nie było za nim żadnego, na pół działki, basenu ani wieżyczek na szczycie dachu. Nie mieszkał tam żaden bankowiec ani gwiazda filmowa.
Ginny Rodriguez. Dwudziesto jedno letnia brunetka o brązowych oczach. Mieszkanka Austin od trzech lat. Kelnerka w klubie „Lemonade”. Jedynaczka, jednak w Austin miała ciotkę, wujka oraz kuzynkę- Agnes, przeprowadziła się ona z rodzicami oraz babcią w wieku piętnastu lat, ponieważ ojciec Ag dostał lepszą pracę. Ginny traktowała ją jak siostrę rodzoną, ponieważ było pomiędzy nimi tylko rok różnicy. W tej rodzinie to Ag. Była starsza.
Ginny przeprowadziła się tutaj w wieku osiemnastu lat z Polski. Sama. Dlaczego? Jej rodzina była zwykłą patologią, picie, bicie, uciekanie z domu, wyzwiska w stronę Gin. Nawet nie pamięta kiedy to wszystko się zaczęło. Jej druga rodzina to była ciotka, wujek, kuzynka oraz babcia. Jednak ta była już schorowana, więc Ginny opiekowała się staruszką. Gdy rodzina zdecydowała się wylecieć do Stanów, zabrała babcię ze sobą, by mieć na nią oko. Rodriguez została wtedy sama, rodzina dzwoniła do niej i przesyłała jej pieniądze co miesiąc, czasem to było sto dolarów, a niekiedy dwieście. Wszystkie te pieniądze chowała przed rodzicami, ponieważ każdy grosz zabierali dla siebie i wydawali na wódkę, więc tym razem chowała oszczędności na dnie szuflady w szkatułce zamykaną na kluczyk.
Przez te cztery lata zaciskała zęby, uczyła się najlepiej jak mogła, mimo że jej dom wyglądał jak melina i nie było warunków, to maturę zdała jako jedna z najlepszych w szkole. Kiedy te najgorsze cztery lata minęły, którejś ciepłej lipcowej nocy spakowała wszystkie swoje ciuchy do walizki, wzięła pieniądze i potrzebne dokumenty, napisała na kartce wiadomość dla rodziców. Może i byli alkoholikami, ale Ginny ich bardzo kochała, bo patrząc ze wszystkich stron, byli jej rodzicami. Położyła kartkę z treścią: „Kochani Rodzice. Nie mogę już tak dłużej, znikam z waszego życia, a wy z mojego. Nie mogłam już dłużej, zaczynam od nowa. Myślę, że mi się uda. Trzymajcie za mnie kciuki. Kocham was. Lena”, zostawiła na stole i wyszła. Zaczęła nowe życie. 
~~
Także zaczęłam nowe opowiadanie c : .
Nie wiem czy ktoś pamięta czikitę z opowiadania about-sunshine albo hollywood-time. Tym razem to nie jest ff. Uprzedzam, że pierwsze dwa-trzy rozdziały będą ze wspomnieniami, chcę żebyście się wczuli w jej postać i jak najwięcej o niej wiedzieli :). 
czikita_

środa, 18 lipca 2012

#Bohaterowie.

Ginny Rodriguez.Dwudziesto jedno letnia brunetka o brązowych oczach. Pochodzi z Gdańska. W wieku osiemnastu lat przeprowadziła sie do Austin. Ma tu siostrę Agnes, ciocię Mirandę, wuja Roberta oraz przyjaciela Lucasa.

Agnes Smith. Dwudziesto dwu letnia brunetka o brązowych oczach. Pochodzi z Gdańska, tak samo jak Ginny. Przyleciała tu z rodziną ponieważ jej ojciec dostał lepszą pracę. Jest kuzynką Ginny.

Lucas Turner. Dwudziesto dwu letni blondyn z niebieskimi oczami. Jest jednym z bogatszych osób w Austin. Przyjaciel Ginny.

Oliver Gonzalez. Dwudziesto dwu letni brunet z brązowymi oczami. Podróżuje po USA podczas jednej wycieczki poznaje Ginny. Zaprzyjaźniają się.