środa, 5 września 2012

#08.


Brunetka krążyła po podziemnym parkingu by znaleźć miejsce, jednak nie było to łatwe w piątek zawsze nie było gdzie zaparkować. Właśnie wtedy rodziny przychodziły na zakupy by zrobić zapas na cały weekend. Owszem, dziewczyna mogła zaparkować na zewnątrz, ale po pierwsze, gdyby weszła do samochodu po kilku godzinach w jej samochodzie było by tak gorąco, że musiałaby czekać kolejne minuty na wywietrzenie, a po drugie najbliższy parking był płatny, a kolejny kilka uliczek stąd. Po piętnastu minutach udało jej się znaleźć chyba jedyne wolne miejsce. Szybko postawiła tam swój samochód i udała się w stronę wejścia. Miała jeszcze niecałe pięć minut, więc była pewna, że dojdzie na czas. Skierowała się na pierwsze piętro, gdzie znajdowała się kawiarnia. Gdy doszła na miejsce, usiadła przy drugim stoliku od wejścia, by Olivier widział ją, gdy będzie wchodził. Nie czekając na niego, zamówiła sobie cappuccino z pianką i polewą toffi. Robiła kolejny łyk, gdy dostrzegła idącego w jej stronę Oliviera.
-Cześć.- dziewczyna zerwała się z krzesła i przytuliła kolegę.- Siadaj. Ja już sobie zamówiłam cappuccino, chcesz coś?
-Cześć. Dzięki, ale nie- chłopak uśmiechnął się i zajął miejsce naprzeciwko niej.
-Myślałam, że jesteś na mnie zły.- dziewczyna spuściła głowę poczym zaczęła mieszać delikatnie łyżeczką swój napój.
-Bo byłem. Mówiłaś, że nie masz chłopaka, ale widocznie mnie oszukałaś.
-Nie oszukałam Cię. Mówisz o Lucasie? To mój przyjaciel, jako pierwszy zaoferował mi pomoc w zaklimatyzowaniu się w Austin.- dziewczyna skrzyżowała ręce patrząc na niego.
-Mnie się wydawało, że to ktoś bliższy, wnioskuję po tym jak Cię obejmował.- chłopak wzruszył ramionami.
-Kurcze, a Ty nigdy nie przytuliłeś albo objąłeś swojej przyjaciółki czy koleżanki? Przestań. Bo zacznę myśleć, że jesteś zazdrosny.- Ostatnie zdanie wyszeptała, wiedziała, że nie potrzebnie je wypowiedziała. To było bez znaczenia, że powiedziała je szeptem, on na pewno je usłyszał. Chłopak tylko prychnął.
-Jasne, bo mam o co a raczej o kogo…- to zdanie ją zabolało. Myślała, że jest dla niego kimś ważnym. Przynajmniej miała wrażenie, że się polubili.
-Masz racje, nie ma o kogo.- Dziewczynie zrobiło się słabo. Podniosła się i wyszła z lokalu. Słyszała tylko jak ktoś ją woła. Domyślała się, że był to Olivier, ale w tym momencie nie miała ochoty się nawet odwrócić w jego stronę. Ginny zjechała do parkingu, po czym pobiegła do swojego samochodu. Wsiadła do niego i siedziała tam przez dobre kilka minut.
Nie rozumiała dlaczego ją tak potraktował. Dziewczyna z łzami w oczach przekręciła kluczyk w stacyjce, ale w tym samym czasie zadzwonił telefon. Odebrała nie patrząc na wyświetlacz.
-Halo?
-Ginny. Proszę Cię, to nie tak. Gdzie jesteś?
-Na parkingu. Spotkajmy się przy wejściu B.- dziewczyna rozłączyła się i ponownie wysiadła z auta. Ruszyła do drzwi. Zastanawiała się co chce jej powiedzieć. Tym razem miała ochotę wysłuchać wszystkiego co ma do powiedzenia. Była ciekawa. Po kilku sekundach była na miejscu, a chwilę później doszedł do niej Olivier.
-Ginny. Przepraszam, nie to miałem na myśli. Nie chciałem Ci zrobić przykrości.
-Ale zrobiłeś…- odpowiedziała chłodno i spuściła głowę.
-Przepraszam. Jesteś dla mnie ważną osobą. Polubiłem Cię.- chłopak przyłożył palec do jej brody i podniósł ją.- Proszę Cię, nie gniewaj się.- Oliver spojrzał koleżance głęboko w oczy po czym uniósł kącik ust ku górze. Ginny pokiwała delikatnie głową, a jej znajomy wytarł kciukiem łzy na jej policzku.- Nie płacz.- pocałował ją w czoło i mocno przytulił, gładząc jej brązowe włosy.
-Dzisiaj Lucas robi ognisko, czuj się zaproszony.- Dziewczyna objęła go mocno. Nie chciała go w tamtej chwili za nic puścić. Tak było idealnie. Czuła się bezpiecznie i komuś potrzebna.
-Nie, nie chcę robić kłopotu.
-Proszę Cię. Bo znowu się rozpłaczę.
-Nie będę tam znał nikogo.
-Uhm. Dzięki.- Dziewczyna uwolniła się z uścisku i ustała naprzeciwko.
-Oprócz Ciebie i twojej siostry.
-I Lucasa, a jeśli uda mi się zaprosić koleżankę, też ją poznasz. No nie daj się prosić. Oliii.- Ginny zawsze musiała postawić na swoim. Chłopak delikatnie skinął głową, a dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.- Powinnam pójść na zakupy. Chciałabym pójść na ognisko w czymś nowym, a ty mi pomożesz w wyborze.
-Oo, nie. Nawet o tym nie myśl. Nienawidzę zakupów.- oznajmił.
-Niech Ci będzie. Podjedziemy teraz do mojej znajomej zaprosić ją na ognisko.- Ginny pociągnęła Olivera za rękaw i poszła w stronę samochodu.
W drodze do auta zastanawiała się kim tak naprawdę jest dla niej Oliver. Chciałaby to ustalić, ale czy miało sens wyciągać wnioski na podstawie kilkudniowej znajomości z przerwami?
-Chyba jednak do niej zadzwonię.- Ginny wzruszyła ramionami i wsiadła do pojazdu. Wyciągnęła telefon z torby po czym wykręciła numer koleżanki i nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Jannette? Cześć, tu Ginny. Posłuchaj mam prośbę.
-Jeszcze się nie zastanowiłam jeśli chodzi Ci o sprawę…
-Nie, nie. To nie ma nic wspólnego z tym. Chciałam Cię zaprosić na dzisiejsze ognisko. Wiem, że trudno Ci będzie… ale Lucas prosił, żebym chociaż spróbowała.
-Ginny, dziękuję. Ale z takim limem…- dziewczyna ciężko westchnęła.
-Rozumiem, nie chcę Cię do niczego namawiać. Jeśli jednak byś się zdecydowała… Golden District, numer siedemdziesiąt pięć B. Dwa domy od mojego. Do usłyszenia.- pożegnała się i rozłączyła.- Mamy mniej więcej za dwadzieścia drugą. Mam jeszcze cztery i pół godziny. Pro…- wypowiedź przerwał dzwonek telefonu, który informował i smsie. Otworzyła wiadomość, była od Lucasa „Mogłabyś wyskoczyć ze mną do sklepu po kiełbaski na ognisko ; )?” dziewczyna od razu odpisała „Jasne, mogę nawet i teraz, ale jest ze mną Oliver, gdzie się spotkamy?” po wysłaniu dziewczyna zapytała- Jedziemy do Lucasa.
-Nie, lepiej nie.- Chłopak spuścił głowę. – Na pewno się nie ucieszy jak mnie zobaczy, pochodzę jeszcze po mieście, a o dziewiętnastej będę.
-Musicie przełamać pierwsze lody. Proszę Cię.- dziewczyna szturchnęła go w ramię, a po chwili dostała kolejną wiadomość. „Jeśli jesteś z Oliverem, to sam sobie poradzę : )”.-Ech.. tak czy siak jedziesz i już. – Ginny bez zastanowienia włączyła silnik.
~~
Po dwudziestu pięciu minutach była na miejscu. Zaparkowała na swoim podjeździe, by dojść do Lucasa na piechotę.
-Sądzę, że jeszcze jest w domu, znając Go, wcale się jeszcze nie ruszył.
Dwójka znajomych ruszyła w stronę ogromnego pałacu. Był to jeden z najpiękniejszych domów w mieście. Brama z piaskowca dodawała całej posiadłości uroku. Cały dom otaczał wielki, przestrzenny i kolorowy ogród. Były tam chyba wszystkie rodzaje kwiatów jakie istnieją na świecie. Z tyłu posiadłości znajdował się basen ze zjeżdżalnią, jacuzzi i sauna. Rzecz jasna zajmowali się tym wszystkim wynajęci ludzie.
Po trzech minutach, doszła do wejścia po czym zadzwoniła domofonem.
-Posiadłość Państwa Turner. Czym mogę slużyć?
-Cześć, Johnny! Tu Ginny.- dziewczyna przywitała się z kamerdynerem rodziny. Cała familia z Johnnym polubiła przyjaciółkę Lucasa.
-Witaj, Ginny. Wejdź. – brama otworzyła się automatycznie. Oliver był pod wielkim wrażeniem, nie dziwiła się mu wcale. Gdy pierwszy raz zobaczyła jego dom sama nie wiedziała jak się zachować. Kiedy po raz pierwszy weszła do ich domu bała się czego kolwiek dotknąć z obawą, że coś zepsuje, była pewna, że zegar, który wisi na ścianie, kosztował tysiące. Po podłodze chodziła tak delikatnie, żeby jej nie porysować. Po kilku sekundach była przy drzwiach, zadzwoniła dzwonkiem, a przed drzwiami ukazał się Johnny.
-Cześć! Jest może Lucas?- Spojrzała w głąb pałacu, jednak zauważyła, że kamerdyner przygląda się towarzyszowi Ginny. – Przepraszam. To Oliver. Mój kolega, żaden wróg czy złodziej.- Ginny posłała mu uśmiech.
-Dzień dobry.- zza pleców wyłonił się Oliver, po czym wyciągnął rękę w stronę Johnnego, oboje uścisnęli sobie dłonie.
-Tak, Lucas jest na górze. Wejdźcie. – ruchem dłoni zaprosił ich do domu.
-Cholera…- wyszeptał Oliver. – Musiało kosztować miliony.
-Chcecie kapcie?- zapytał Johnny.
-Tak, po proszę te z żabką.- zaśmiała się, to były jej ulubione papcie. Zawsze gdy szła tak fajnie kumkały. Po chwili John. Wyciągnął z garderoby dwie pary kapci.
-Jest w swoim pokoju.
Znajomi poszli schodami na górę, gdzie Lucas miał swój pokój. Schody nie były zwyczajne, jak zresztą żadna rzecz w tym domu, były kręte i metalowe. Ginny co chwilę zerkała na Oliego. W jego oczach można było dostrzec podziw i ciekawość. Rozumiała go doskonale. Kiedy weszli na piętro, skierowali się w prawą stronę, gdzie na końcu korytarza mieścił się pokój Lucasa. Podeszli do drzwi, a Gins zapukała. Usłyszała pod drugiej stronie ciche „proszę”. Przekręciła gałkę w drzwiach i weszła.
~Oczami Olivera~
Wchodząc do tego domu domyślałem się, że jest to bogata rodzina, jednak nie spodziewałem się, że aż tak. Ten pałac wyglądał jak te w filmach, setki pokoi, nie mające końca korytarze albo tajemnicze przejścia. Czułem się jak w jakimś serialu mający temat kryminalny. Już sam parter robił ogromne wrażenie. Nigdy w życiu nie widziałem tak bogato wystrojonego domu. Widziałem jak Ginny spogląda na mnie i uśmiecha się pod nosem, ale przepraszam, że mój dom ani moja rodzina nie jest tak bogata.
Kolejne piętro było już mniej szokujące, jedynie długi korytarz, który zrobił wrażenie, po jednej i drugiej stronie były drzwi. Jak w jakimś hotelu. Na końcu hallu znajdowały się, takie same jak pozostałe, drzwi prowadzące do pokoju Lucasa. Ginny przekręciła wtedy srebrną gałkę i otworzyła drzwi. Wtedy jednak szok powrócił. Pokój może nie był wielki i bogato wystrojony, jednak miał swój urok. Wielkie dwuosobowe łoże na którym leżał Lucas stało naprzeciwko drzwi, pod oknem. Na ścianach wisiały krzywo przyklejone plakaty różnych zespołów, typu ACDC czy Nirvany, dwumetrowe  biurko było postawione przy drzwiach, gdzie mieścił się komputer oraz sterta kartek, pod oknem na stojaku ustawiona była ciemnoniebieska, akustyczna gitara. Przy ścianie przeciwnej do instrumentu był stolik z trzema krzesłami. Lubiłem takie pokoje z charakterem. 
~~
Tak, spóźniłam się. Przepraaaszam, nie bijcie mnie! Po prostu przez pewien czas nie miałam ochoty tutaj nic dodawać. Rok szkolny się zaczął, ostatnia klasa gimnazjum... nie będę się rozpisywała.
Oznajmiam, że następny rozdział dodam czternastego(piątek). I będę dodawała co piątek, przynajmniej się postaram :3. To miłego czytania.